Własna firma to coś o czym większość z nas marzy… Nie każdy się do tego przyznaje, ale nie wierzę, żeby znalazła się jakakolwiek osoba, która chociaż raz nie myślała o tym, jak cudownie byłoby rzucić szefowi w twarz wypowiedzeniem, założyć firmę i pracować na własnych warunkach!
Jest to cudowna wizja… Nie każdy jednak nadaje się do prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Nie mówię, że ja się nadaję. Sądzę jednak, że dałabym radę. Jestem bowiem kompletnym maniakiem planowania. Zapisuję wszystkie wydatki i przychody, spisuję listy, organizuję każdy dzień i wciąż staram się mieć wszystko poukładane. Lubię papierkową robotę, więc jestem pewna, że ogarnięcie faktur czy innych dokumentów byłoby moim najmniejszym problemem.
Największym problemem byłoby natomiast to, że nie lubię zlecać innym osobom jakichkolwiek obowiązków. Nie chodzi o to, że szkoda mi pieniędzy. Zwyczajnie wolę robić wszystko sama i mieć pewność, że będzie to zrobione tak jak chcę. Dlatego właśnie moja doba powinna mieć zdecydowanie więcej godzin…
W zależności od tego jaki rodzaj działalności chcemy prowadzić, spotkamy się na naszej drodze z różnymi problemami. Ktoś, kto prowadzi salon fryzjerski będzie się zmagać z masą faktur z różnych hurtowni. Ktoś inny będzie tonąć w umowach i innych ważnych papierach. Wszystko to musi być odpowiednio oznaczone i przechowywane tak, żeby nie okazało się, że zgubiliśmy niesamowicie ważny dokument, który właśnie teraz jest nam potrzebny.
Jeśli prowadzimy firmę jednoosobową, a najczęściej na początku tak właśnie jest, możemy utonąć w papierach na długi, długi czas. Warto zlecić zajęcie się fakturami czy kwestią rozliczenia jakiejś zaufanej księgowej czy po prostu udać się do biura rachunkowego. Oczywiście wiąże się to z kosztami i nigdy nie mamy gwarancji, że druga osoba się nie pomyli…
Tu właśnie włącza się mój wewnętrzny alarm. Najchętniej rozliczałabym się sama, faktury wpisywałabym sama, wszystkie papierki organizowałabym sama. Gdyby nie to, że nie mam pojęcia jak się rozlicza podatki, bo nigdy się tym nie zajmowałam! Byłabym jednak gotowa się tego nauczyć, żeby mieć pewność, że za ewentualne błędy odpowiadam osobiście. Dlatego właśnie zabrakłoby mi czasu na zajmowanie się firmą. Zwyczajnie siedziałabym w papierkach, żeby wszystko było jak należy.
Prowadzenie firmy łączy się z wieloma nudnymi i powtarzalnymi czynnościami. Tworzenie bazy danych, list mailingowych, stworzenie, prowadzenie i pozycjonowanie strony internetowej, prowadzenie fanpaga… Wszystkie te czynności możemy wykonywać sami, ale możemy też je komuś zlecić.
O ile stworzenie strony internetowej na pewno zleciłabym komuś innemu, o tyle prowadzenie jej zostawiłabym sobie! Powód znowu jest ten sam – chciałabym mieć pewność, że wszystko jest robione regularnie i tak jak należy. To samo ze stroną na Facebooku czy profilem na Instagramie. Przykro mi, ale mam manię kontrolowania sytuacji.
Coś co na pewno zleciłabym jakiemuś freelancerowi to tworzenie bazy danych i list mailingowych. Oczywiście też mogłabym zająć się tym sama. Uważam jednak, że nie ma takiej potrzeby. Ktoś inny może wykonać to zadanie tak samo dobrze jak ja, albo i lepiej jeśli wie gdzie szukać i ma doświadczenie w wykonywaniu tego typu zleceń. Jest to babranie się w adresach, telefonach, mailach, nazwach firm…
Tworzenie bazy danych może nie jest trudnym zajęciem, ale na pewno jest żmudne i czasochłonne. Nie wymaga zbyt wielkich umiejętności. Wymaga cierpliwości, systematyczności i dokładności. Mogłabym zająć się tym osobiście, ale przecież utonęłabym w papierach i zajmowałabym się social mediami, więc siłą rzeczy, nie miałabym czasu na tworzenie bazy danych!
Kwestie ewentualnych zamówień czy kontaktów z klientami na pewno zostawiłabym sobie. Nie jest to coś co można by zlecić komuś innemu, no chyba, że nasza firma już się rozrosła i stać nas na zatrudnienie drugiej osoby do pomocy. Świetnym krokiem będzie wtedy odstąpienie tej osobie większości naszych obowiązków, na przykład składanie zamówień czy prowadzenie fanpaga.
Mój alarm ponownie się włącza. Mam spory problem ze zlecaniem zadań innym osobom. Pewnie została mi trauma z poprzednich prac, kiedy moi zwierzchnicy zlecali wszystko co mogli swoim podwładnym, nawet jeśli ta osoba nie miała doświadczenia w wykonywaniu tego zadania, albo po prostu wykraczało to poza zakres jej obowiązków.
Tak więc ja, jako praktykantka, zamiast uczyć się wykonywania zawodu zajmowałam się spisywaniem i składaniem zamówień (zawsze można było mnie obarczyć winą, gdyby czegoś zabrakło), porządkowaniem dokumentacji, opłacaniem faktur i rachunków, umawianiem klientów czy nawet opiekowałam się młodszymi praktykantkami. Wszystko to za około dwieście złotych miesięcznie! Szefowa i pracownice w tym czasie zajmowały się pracą, której miały mnie nauczyć.
Myślę więc, że jeśli już miałabym założyć firmę, to pewnie zatrudniłabym w niej kogoś, kto by się zajmował wykonywaniem pracy, bo wolę zlecić komuś pracę z klientem czy nad jakimś zleceniem, niż papierkową robotę.
Może lepiej zamiast zakładać firmę, po prostu zatrudnię się gdzieś jako sekretarka! Albo podszkolę się w kwestii księgowości. Widocznie moje powołanie wzywa!